Zjazd zabójców

Gry z Naruto w roli głównej to ten sam typ rozrywki, co produkcje oparte na anime "Dragon Ball". Bez znajomości seriali czy mangi nie ma co do nich podchodzić. "Naruto Shippuden: Ultimate Ninja
Gry z Naruto w roli głównej to ten sam typ rozrywki, co produkcje oparte na anime "Dragon Ball". Bez znajomości seriali czy mangi nie ma co do nich podchodzić. "Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Revolution" potwierdza tę regułę.



"Revolution" to sequel wydanej w 2013 roku "Ultimate Ninja Storm 3". Chociaż wygląda jak kontynuacja, rewolucja w tytule pojawia się nie bez powodu. CyberConnect2 wyszło z założenia, że "więcej znaczy lepiej". Pula zawodników, którymi możemy walczyć, jest ogromna i może onieśmielać. Swojego wojownika wybieramy bowiem spośród ponad setki grywalnych postaci. Część z nich jest na początku zablokowana, ale docelowo możemy zagrać każdym. Znalazło się nawet miejsce dla zupełnie nowej wersji głównego bohatera – Mecha-Naruto. To w pewnym sensie wada gry. Jeśli nie jesteście zatwardziałymi fanami Naruto, większość występujących w "Revolution" postaci będzie dla was zagadką. Trudno wyczuć, który bohater czy bohaterka jest dobry, bo taki na przykład był w anime, a który to zwykły leszcz.



Osią rozgrywki "Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Revolution" jest światowy turniej ninja. Fabuła nie jest zbyt rozbudowana, ale biorąc pod uwagę ogromną liczbę zawodników, może to i lepiej. W trakcie przygotowań do turnieju wybieramy swoją postać i lądujemy na pewnej wyspie. Co ciekawe, możemy w ograniczonym zakresie zwiedzać te półotwarte tereny. Od czasu do czasu napotkamy skrzynki i kopczyki ziemi, gdzie ukryte są przedmioty albo pieniądze. Za walutę, którą zdobywamy także podczas walk, wykupimy w sklepie modyfikujące nasze zdolności bento (pudełka ze śniadaniem) czy różne elementy ekwipunku. Co ciekawe, możemy także dostosować postać do naszych preferencji estetycznych. Wszelakie siekierki, maski i inne elementy stroju nie mają wpływu na walkę, ale są jednym z filarów zbieractwa w grze.

Od czasu do czasu, po przejściu na wyższy poziom turnieju, dostaniemy też zadanie znalezienia na wyspie konkretnego przedmiotu albo wykonania jakiegoś wyzwania. Dzięki wyzwaniom zdobywamy medale, które potem wymieniamy na wyposażenie. Jest tu też loteria. Bilety do maszyny losującej możemy albo kupić, albo znaleźć na wyspie. Nagród jest całkiem sporo, choć część z nich to tylko estetyczne dodatki dla postaci. Pojawiają się także misje poboczne zlecane przez różne postaci. Gdy je wykonamy, odblokowujemy danego bohatera w dalszej grze.

Odblokowane przez nas postacie są dostępne zarówno podczas światowego turnieju ninja, jak i w innych trybach gry. Dzięki ich pomocy zmodyfikujemy nasze specjalne zdolności albo nabędziemy nowe, miażdżące kombinacje ciosów z użyciem kilku postaci. Warto poświęcić na to nieco czasu, gdyż mamy teraz trzy różne style walki. Naszego wsparcia możemy używać jako "Drive", czyli osłony głównej postaci, "Awakening", czyli zmiany stanu na tytułowe przebudzenie, oraz "Ultimate Jutsu", dzięki któremu odpalimy mega combo ścinające przeciwnika jak świeże zboże.



Nowością w walkach turniejowych są starcia czterech graczy. Nasza postać oraz trzech wrogów ląduje na arenie z pewnym zapasem specjalnych kul (orbs) i niemal natychmiast zaczyna się chaotyczna szarpanina. Czteroosobowe walki to miks dynamicznej rzezi z bieganiem po arenie. Niestety galimatias, jaki panuje na arenie, nierzadko jest przyczyną naszej porażki. Te walki to typowe "każdy na każdego", co oznacza, że gdy próbujemy spuścić łomot jakiemuś przeciwnikowi, dwaj pozostali niekoniecznie muszą walczyć ze sobą. Mogą przypuścić frontalny atak na naszą postać, z której natychmiast wypadają świetliste kule. Te mecze są zadaniami czasowymi – kto po zakończeniu walki ma najwięcej kulek, ten wygrywa. Warto tu, jak w każdym innym trybie, pracować nad tym, by wyciskać długie combosy, gdyż znacząco zwiększa to liczbę kul, które możemy potem zebrać z pola walki.

Rewolucja dotknęła mechaniki walki. Pojawia się kontratak i przerwanie gardy. Obie umiejętności wymagają obserwowania nierzadko zasnutego błyskami pola walki i reakcji w odpowiednim czasie. Bez opanowania tych dwóch technik nawet pierwsze potyczki będą bardzo trudne, a po eliminacjach do turnieju zaczniecie przegrywać mecz za meczem. Niestety, "Revolution" to ten typ gry, w której nie ma czegoś takiego, jak przyjęcie na klatę jednego ciosu. Gdy tylko w naszej obronie pojawi się luka, przeciwnicy perfidnie to wykorzystują i serwują nam combosy, które zdejmują nieraz prawie cały pasek życia.



"Ultimate Ninja Storm Revolution" zawiera, naturalnie, tryb multiplayer. Możemy zmierzyć się z żywym graczem tete-a-tete albo wziąć udział w lidze. Ta druga opcja jest niestety czasochłonna i mało kto ma tyle cierpliwości, by czekać na swoją kolej, gdyż walki nie są rozgrywane symultanicznie. W ramach zmagań sieciowych możemy też stworzyć swojego klona, który pojawia się na wyspach innych graczy i rzuca im wyzwanie walki. Dzięki tym potyczkom zdobywamy czasem nowe przedmioty.

"Revolution" ukazuje się w chwili, kiedy nowa generacja konsol jest na rynku od ponad roku. Pod względem wizualnym nie może się więc równać z najnowszymi osiągnięciami, co widać na przykładzie wyspy, na której toczy się główny turniej. Nie jest co prawda odrażająco brzydka, ale grafika nie jest zbyt szczegółowa. Na szczęście postacie, ich animacje i filmiki rodem z anime stoją na najwyższym poziomie. Podobnie zresztą jest z motywami muzycznymi żywcem wyjętymi z japońskiej kreskówki.



"Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Revolution" jest rewolucją w obrębie samej serii. Dzięki nowym technikom walki i obłąkanym czteroosobowym bijatykom wnosi nieco świeżości w kolejne mordobicia z Naruto w roli głównej. Szkoda tylko, że dobitnie pokazuje zmierzch zeszłej generacji. Może czas przesiąść się na nowy sprzęt?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones